poniedziałek, 2 listopada 2015

CHAPTER TWO

   Stoję jak wryta, patrząc na ciało ojca bezwładnie zwisające u sufitu. To nie może dziać się naprawdę. To co widzę to tylko bardzo dziwny sen, z którego zaraz się obudzę. Podchodzę do komody stojącej w prawym rogu korytarza i patrzę na nią zaskoczona. Zostawił list. Nie mam pojęcia czy powinnam go przeczytać, ale po chwili wahania biorę go do ręki. Jestem przekonana, że to tylko pijackie wyrzuty schlanego jak zwykle człowieka. Kiedy go otwieram, zmieniam zdanie.
Kochana Ashley,
Wiem, że nigdy nie byłem dla Ciebie takim ojcem jakiego pragnęłabyś mieć. Niestety, czasu nie cofnę, choć bardzo bym chciał. Wiem, że strata mamy była dla Ciebie najgorszą tragedią, ale nawet jeśli nie było tego po mnie widać to ja również nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Jeśli myślisz, że mam do Ciebie żal o to co przydarzyło się mamie, to nie masz racji. Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko wydarzyło się przeze mnie. Ten cały wypadek i śmierć Twojej matki po prostu mnie przerosły. Przepraszam za wszystko co Ci zrobiłem, za każdego siniaka i podniesienie głosu, za każdy litr alkoholu, który w siebie wlewałem, podczas gdy ty potrzebowałaś mojego wsparcia. Wyrzuty sumienia nie pozwoliły mi ciągnąć tego dłużej. Mam nadzieję, że po moim odejściu będzie Ci łatwiej. Myślę, że uda Ci się odbudować Twoje życie i przeżyć je tak jak powinnaś. Kocham Cię i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. A może od czasu do czasu pomodlisz się za moją zbłąkaną duszę?
                                                                                                                                                                                                                                        Tata
   Ze zdziwieniem czuję ciecz spływającą po moich policzkach. Dlaczego nie mógł spróbować się zmienić tylko się powiesił? Oczywiście, najłatwiej było ze sobą skończyć i uciec od wszystkich problemów. Teraz nie mam już nic. Nie ma nic na czym by mi tu miało zależeć. 
   Jednym ruchem odsuwam zamek walizki i wrzucam do niej wszystkie rzeczy ze swojej szafy. Oczywiście mieszczą się wszystkie, bo walizka jest duża, a moich ciuchów niewiele.
Kiedy już jestem spakowana, idę do swojej sąsiadki, która była dla mnie jak prawdziwa babcia, której nigdy nie miałam. Beznamiętnym głosem wyznaje jej wszystko i oznajmiam, że wyjeżdżam do Londynu, chcąc zacząć wszystko od nowa.
- Boże, dziecko, dlaczego to Ciebie los tak potraktował? - zaszlochała cicho i objęła mnie mocno i długo. - Gdybyś potrzebowała kiedyś porozmawiać to masz mój numer.
- Oczywiście, bardzo pani dziękuję za wszystko co pani dla mnie zrobiła.
- Powodzenia kochanie.
- Dziękuję.
   I tak oto ruszam w nieznane, by zmienić swój los i w końcu odnaleźć szczęście, którego od tak dawna pragnęłam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz