Naciągam na nadgarstki długi rękaw, aby odwrócić uwagę znajomych od sinych śladów na moich nadgarstkach. Deszcz dudni o szyby budynku, a ja powolnym krokiem ruszam w kierunku sali biologicznej, gdzie zostaję przywitana przez Sam, Andy'ego, Josha i Rose.
- Co masz taką ponurą minę? Wiem, że pogoda jakoś specjalnie piękna nie jest, ale przecież odwołali nam połowę sprawdzianów. Powinnaś się cieszyć, a nie chodzić jak zombie po szkole i straszyć wszystkich dookoła siebie.
- Dzięki Andy, każda dziewczyna marzy o tym, by usłyszeć, że wygląda jak zombie . - Przewracam oczami i zrzucam swoją torbę na zakurzoną podłogę, opierając się plecami o ścianę. - Poza tym zważywszy na moje samopoczucie ostatnio, mam prawo być zła na wszystko i wszystkich.
- No weź, masz okres, czy co? - pyta znudzona Rose.
- Nie, raczej kiepską sytuację rodzinną - mruczę, zwracając wzrok na końce swoich trampek.
- Przepraszam, cały czas zapominam o tym, co przydarzyło się twojej mamie. - Odwraca wzrok w inną stronę. Widać, że jest jej głupio.
- Nie szkodzi, po prostu nie potrafię się z tym wciąż pogodzić. - Pociągam nosem, czując ogromny smutek.
Josh bez słowa podchodzi do mnie i owija ramionami moje ciało. Reszta idzie w jego ślady, przez co wykonujemy zbiorowy uścisk. Nagle dzwoni dzwonek, który wyrywa nas z transu. Podnoszę z ziemi torbę i udaję się do klasy.
Reszta dnia mija jak zwykle. Razem z czwórką przyjaciół krzątam się bez celu po korytarzu i mijam ludzi, którzy mimo tego, iż chodzę w grupie patrzą się na mnie, jak na sierotę. Trudno im się zresztą dziwić. Odkąd moja mama zmarła do szkoły ciągle chodzę w dżinsach i czarnym grubym golfie. Kiedyś nie wyobrażałam sobie, aby chodzić niemodnie ubrana, teraz już nic z wyjątkiem nauki mnie nie interesuje. Idę do szatni założyć ciepłą kurtkę i buty. Przez przypadek wpadam na jakiegoś chłopaka, który mimo moich przeprosin zaczyna wyzywać mnie od najgorszych.
Na dworze pada, a ja mimo to wlokę się z przystanku do domu tak długo, jak tylko mogę. Nie spieszy mi się za bardzo na spotkanie z wiecznie pijanym ojcem, który czasem zachowuje się dziwniej od ludzi z psychiatryka. Krzyczy sam na siebie, wali rękami własną twarz, a na koniec wyżywa się na mnie. Przecież ja nie jestem niczemu winna. To on zabił mamę przez swoją nie zbyt ostrożną jazdę samochodem. Raz kiedy mu to wypomniałam, przez tydzień musiałam zakrywać szyję, nie zważając na to, że było piekielnie gorąco, bo próbował mnie udusić. Udałoby mu się to, gdyby do środka nie wparowała sąsiadka, która słyszała dziwne hałasy z mieszkania obok. No tak... Przed ludźmi w bloku niczego nie ukryjesz. Ciekawe co o jego zachowaniu myśli mama, patrząc na nas z góry.
Po godzinie spacerowania wokół naszego bloku, decyduję się iść do naszej sąsiadki, bo tylko u niej tak naprawdę mogę poczuć się bezpiecznie. Zapewne, kiedy wrócę do domu, będzie niezła awantura o to, że tak późno ośmieliłam się wrócić, ale trudno. Można się przyzwyczaić. Wolę chwilę pocierpieć, a następnie uciec do swojego pokoju niż wejść do domu wcześniej i zastać go w jeszcze gorszym stanie. Może przy odrobinie szczęścia, gdy wrócę ojciec będzie pogrążony w głębokim, pijackim śnie.
- Dzień dobry - mówię w progu, a kobieta wpuszcza mnie do środka z szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry. Zdążyłaś akurat na obiad. Lubisz knedle z owocami, prawda? - pyta.
- Uwielbiam - odpowiadam i wchodzę do kuchni.
- Nie wie pani przypadkiem, czy tata śpi? - Patrzę na nią z głęboką nadzieją.
- Raczej nie. Chwilę temu słyszałam odgłos tłuczonych naczyń i wiązankę przekleństw. Mam nadzieję, że za chwilę rzeczywiście znuży go sen i będziesz spokojnie mogła zakraść się do domu. Posłuchaj... Tak się zastanawiałam... - jąka się.
- O co chodzi, proszę pani? - Marszczę brwi.
- Może powinnaś zamieszkać w mnie? Wiem, że mimo wszystko to twój ojciec, ale jesteś jeszcze młoda. Wydaję mi się, że nie jest dobrym pomysłem, abyś mieszkała z takim pijakiem. - Wzdycham głośno i zaczynam rozważać jej propozycję.
Fakt, że to mój ojciec, ale ona ma rację. Nie wiem, jak długo będę w stanie z nim wytrzymać. Przecież nie wiele brakuję, żeby zrobił mi naprawdę dużą krzywdę.
- Myślę, że ma pani stuprocentową rację. Pora go zostawić. Może, jak będzie musiał sam sobie gotować i sprzątać, to trochę zmądrzeje i pójdzie na terapię. Choć szczerze w to wątpię...
- Wiesz, że masz u mnie swój własny pokój. Poza tym i tak prawie przez cały czas jesteś tutaj.
- Dobrze. Jeszcze dziś spakuję się i przeniosę do pani.
Calutki dzień spędziłam u pani Dawson. Oglądałyśmy razem telewizję i żartowałyśmy na różne tematy. Zwierzałam jej się z mojego szkolnego życia i otrzymywałam od niej bardzo cenne porady. Od śmierci mamy, czułam z nią ogromną bliskość. Była dla mnie taką babcią, której nigdy nie miałam, a ja dla niej wnuczką, której również nigdy nie posiadała.
Teraz jest coś koło 22, a ja cichutko skradam się do domu, aby zabrać swoje rzeczy. O tej porze ojciec na pewno śpi, więc wcale się nie boję. Otwieram drzwi, a moje ciało atakuje koszmarny paraliż, kiedy widzę przedpokój.
***
Oto początek mojego nowego opowiadania :) Wiem, że na razie jest nudno i monotonnie, ale obiecuję, że później będzie znacznie ciekawiej :D Niestety nie wiem, kiedy pojawi się dwójka, ponieważ mam na głowie jeszcze trzy inne opowiadania, ale kiedy to wszystko ogarnę możecie spodziewać się następnego :*
Kocham Was <333
- Dzień dobry - mówię w progu, a kobieta wpuszcza mnie do środka z szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry. Zdążyłaś akurat na obiad. Lubisz knedle z owocami, prawda? - pyta.
- Uwielbiam - odpowiadam i wchodzę do kuchni.
- Nie wie pani przypadkiem, czy tata śpi? - Patrzę na nią z głęboką nadzieją.
- Raczej nie. Chwilę temu słyszałam odgłos tłuczonych naczyń i wiązankę przekleństw. Mam nadzieję, że za chwilę rzeczywiście znuży go sen i będziesz spokojnie mogła zakraść się do domu. Posłuchaj... Tak się zastanawiałam... - jąka się.
- O co chodzi, proszę pani? - Marszczę brwi.
- Może powinnaś zamieszkać w mnie? Wiem, że mimo wszystko to twój ojciec, ale jesteś jeszcze młoda. Wydaję mi się, że nie jest dobrym pomysłem, abyś mieszkała z takim pijakiem. - Wzdycham głośno i zaczynam rozważać jej propozycję.
Fakt, że to mój ojciec, ale ona ma rację. Nie wiem, jak długo będę w stanie z nim wytrzymać. Przecież nie wiele brakuję, żeby zrobił mi naprawdę dużą krzywdę.
- Myślę, że ma pani stuprocentową rację. Pora go zostawić. Może, jak będzie musiał sam sobie gotować i sprzątać, to trochę zmądrzeje i pójdzie na terapię. Choć szczerze w to wątpię...
- Wiesz, że masz u mnie swój własny pokój. Poza tym i tak prawie przez cały czas jesteś tutaj.
- Dobrze. Jeszcze dziś spakuję się i przeniosę do pani.
Calutki dzień spędziłam u pani Dawson. Oglądałyśmy razem telewizję i żartowałyśmy na różne tematy. Zwierzałam jej się z mojego szkolnego życia i otrzymywałam od niej bardzo cenne porady. Od śmierci mamy, czułam z nią ogromną bliskość. Była dla mnie taką babcią, której nigdy nie miałam, a ja dla niej wnuczką, której również nigdy nie posiadała.
Teraz jest coś koło 22, a ja cichutko skradam się do domu, aby zabrać swoje rzeczy. O tej porze ojciec na pewno śpi, więc wcale się nie boję. Otwieram drzwi, a moje ciało atakuje koszmarny paraliż, kiedy widzę przedpokój.
***
Oto początek mojego nowego opowiadania :) Wiem, że na razie jest nudno i monotonnie, ale obiecuję, że później będzie znacznie ciekawiej :D Niestety nie wiem, kiedy pojawi się dwójka, ponieważ mam na głowie jeszcze trzy inne opowiadania, ale kiedy to wszystko ogarnę możecie spodziewać się następnego :*
Kocham Was <333
Ojeju :c
OdpowiedzUsuńSmutno się zaczyna, a czuję, że potoczy się wręcz tragicznie ;o
czekam! ;*
http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/
41 year-old Senior Developer Adella Tear, hailing from Lakefield enjoys watching movies like Galician Caress (Of Clay) and Scouting. Took a trip to Quseir Amra and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta. czytaj wiecej
OdpowiedzUsuń